JAK ZAINWESTOWAĆ ZYCIE WE WŁAŚCIWEGO FACETA?

JAK BEZPIECZNIE ŻYĆ W MAŁŻEŃSTWIE?
JAK DYSKRETNIE I SKUTECZNIE KONTROLOWAĆ MĘŻA?
JAK ROZGNIEŚĆ KOCHANKĘ MĘŻA NICZYM PLUSKWĘ?

... w swoim blogu zastanawiam się głównie nad tymi sprawami. Jestem przeciwniczką rozwodów z byle powodu, żyję w szczęśliwym związku, chwalić Pana - na nic nie narzekam. Wszystko się ułożyło, po latach burz, problemów i beznadziei znalazłam spokój. Czego i Tobie życzę, kropka.

Blog Iwony L. Koniecznej, poświęcony zdradzie - oraz książce "Porady na zdrady; kurs detektywistyki dla żon i narzeczonych", napisanej z detektywem Marcinem Popowskim. Copyright c 2010 Iwona L. Konieczna. Wszystkie prawa zastrzeżone

sobota, 13 marca 2010

ŻUŁAWSKI, ROSATI I PORTUGALCZYK OSCULATI

Andrzej Żuławski. Kliniczny obraz obłędu, w jaki popadają niektóre ofiary zdrady. Wyznawca dewizy "po mnie tylko potop", którą z detektywem Marcinem Popowskim ostro zwalczamy w naszej książce "Porady na zdrady".



Ciekawe, że żaden z autorów komentarzy prasowych nie dostrzegł, na czym faktycznie polega asymetria relacji Żuławski-Rosati. Istotą problemu nie jest różnica wieku, pozycji zawodowej i dorobku bohaterów. To poboczne akcenty, znacznie przecenione przez kolorową prasę. Tutaj nie ma znaczenia, że Żuławski, mówiąc językiem biblijnym, to „grób pobielony”, zaś Rosati „miedź brzęcząca, cymbał brzmiący”.

Istotą problemu jest:
1. różnica ich wzajemnych oczekiwań.
Czyli: zdrada (z punktu widzenia pana Żuławskiego).
2. różnica charakterów oraz doświadczenia: bo Żuławski pisze podręczniki, jak się bierze kobietę pod flek – a Rosati jest niedoukiem na szpilkach.

Rosati zdradziła Żuławskiego już przez fakt, że Żuławski chciał…., a Rosati – nie chciała. Bo jego ego nie ma zdrowych proporcji. Jest przerośnięte niczym kończyna chora na słoniowaciznę: gdy powąchał czarną polewkę, jeszcze się wzdęło.

Jak Żuławski postrzega odtrącenie przez kobietę, jej zdradę – i karę za zdradę, można obejrzeć w „Opętaniu” (jego scenariusz i reżyseria). Scenariusz powstał jakoby w ramach autoterapii Żuławskiego po rozstaniu z pierwszą żoną oraz problemach z finansowaniem jego filmów w socjalistycznej Polsce, wskutek czego wyjechał się samorealizować do USA.

W "Opętaniu" bohaterka zdradza męża, a potem pada ofiarą opętania - seksualnego zniewolenia. Zdradza więc z… gigantyczną, ohydną galaretą z nóżek… bardziej krabich niż cielęcych. Na mój ogląd, nóżek przeżutych i zwróconych.

Żuławski pokazał, jak Adjani kopuluje z tą obmierzłą masą.
Nie dziwota, że film, który powstał ok. 1980 r. - do niedawna nie był emitowany na Zachodzie. W Wielkiej Brytanii zdaje się wciąż jest „półkownikiem” – wpisany na listę kilkudziesięciu najbrutalniejszych filmów, zbędnych czy szkodliwych. W USA kazano go przemontować w sposób, który zniwelował moc jego psychopatycznego przesłania. Ba, nawet Niemcy – o których gustach wiadomo, co sądzić – puścili go w kinach dopiero kilka lat temu.

Zatem: tak! - nieważne, czego chciał Żuławski – i czego od Rosati nie dostał. I nieważne, czy to, czego on chciał, dostał kto inny. Bo Rosati wcale nie musiała iść do łóżka z innym facetem - i nie musiała nawet kiedykolwiek być w łóżku z Żuławskim, żeby go zdradzić.
Wina Rosati polega na tym, że powiedziała: stop! – i… już jej się należała od Żuławskiego porcja galarety z lekko przetrawionych nóżek.

Rosati powinna się leczyć – ze skłonności do psychopatów. Powtarza scenariusze: w identyczny sposób co Żuławski potraktował ją raper Tede.

Drugi rok Żuławski obrzuca Rosati tą galaretą, dorabia jej gębę ladacznicy. Rosati się odszczekują, wytaczają proces - po co?! Brukowce kreują pyskówki na wojnę zwaśnionych rodów, wszyscy klaszczą. Na nawozie z wylewanych nocników rosną nakłady gazet oraz książek, sprzedają się największe gnioty.
Bardziej toto Wołomin niż Werona.
Julia nie zachowywała się niczym dziewczę upośledzone umysłowo w stopniu lekkim. A zakochany Romeo widział świat na różowo, nie na niebiesko.


Trwa spektakl, kwitną spekulacje, dla jakiego zysku puszcza się Rosati. Nikt nie zakłada, że puszczać się jest przyjemnie (a może nikt tego nie wie?!). Nikt nie podpowie Weronice, że skrót PR oznacza „Chrzań reżysera”. Nikogo nie świerzbi napisać, że rewidowanie łóżek debiutantek jest nudne. Bo aktorki od tysiącleci mają opinię kurewek– i za to je głównie kochamy, że marka jest zasłużona oraz solidna.
Wszyscy jakby dostali sklerozy. W szczególności, zapomnieli credo ikony polskiego filmu, czynnej od przedwojnia. Cytuję to credo (bodaj za śp. Andrzejem Szczepkowskim): "Dupę zedrę, a karierę zrobię!" I dodam, że ta ulubienica milionów osiągnęła cel. A gdy zwiędła, została szanowaną matroną, solą tej ziemi, filarem parafii.

Jakim mężczyznom może przeszkadzać, że młoda kobieta jest (ewentualnie) gotowa robić karierę przez łóżko? Tylko takim, którzy nie dostaną- bo sami nie mogą niczego załatwić.


W tym momencie nabiera wagi, że Żuławski traktował i traktuje Rosati jak swoją własność. Ba! – jak przedmiot, jak marionetkę. W związku z tym, zapewne liczy się jeszcze i to, że to ona porzuciła JEGO, a nie ON - ją. Zwłaszcza, że wcześniej go rzucały kobiety znacznie ciekawsze.

Najpaskudniejsze, że Żuławski traktuje Rosati w sposób, w jaki (jak on twierdzi) traktują ją rodzice. Lży dziewczynę publicznie – a stawia zarzut iż matka potrafi ją publicznie sponiewierać.

***
Na koniec wyjaśnię, dlaczego nie współczuję Andrzejowi Żuławskiemu.

Po pierwsze… Jestem dziewczynką z dobrego domu; wiem, co przystoi prawdziwemu mężczyźnie. Miałam z takimi do czynienia – i z fałszywkami też.

Stąd wiem, że każdy nosiciel genu Y, musi wybierać podczas każdej sesji golenia: być mężczyzną i mieć jaja albo być palantem i cackać zbuki.
To trudny wybór. Bo łatwizna kusi. Zbuki łatwo zapakować w watę – po czym przejść przez życie boczkiem, w oparach neurastenii, ostrzegając przez heroldów, iż jeżeli ktoś trąci skorupkę, to dopiero się rozleje potworny smród!
Być mężczyzną jest trudniej. Znaczy dżentelmenem być – i brać ciosy na gołą pierś bez jęku, skargi… A nade wszystko: być mężczyzną znaczy (bez względu na okoliczności) milczeć o swym życiu erotycznym, niczym Jurand ze Spychowa po wizycie u Krzyżaków.

Dżentelmen wie, że każda kobieta ma prawo do stuprocentowej dyskrecji.
Siedzi więc cicho, nawet jeżeli romans się zakończył, a on został wywiedziony w pole, oszukany, wykorzystany, zmanipulowany.
Pan dobrze wychowany nie obgaduje. Nie wydaje powieści z kluczem – tak kiepskich, że tylko jedno zdanie jest warte zacytowania… Z powodów pozaliterackich. Wreszcie, dżentelmen takimi powieściami nie kupczy. Np. ma świadomość, iż czerpanie zysków z cudzej prostytucji to sutenerstwo.

Oto żenada.
Mistrz równouprawnienia płci, dojrzały – metrykalnie - pan, wykreowany na światowca i reżysera bez granic – który z zemsty za odrzucenie – zniesławia „aktorkę” z reklamy szamponu „Pantene”.
Człowiek z dobrej rodziny (syn zawodowego dyplomaty, pisarza - autora urokliwych „Opowieści mojej żony”), który chce zmiażdżyć wszystkie szanse kobiety młodszej o 45 lat, tuningowanej od dziecka, uzależnionej od rodziny, jak każda luksusowa wyderka bez osobowości, solidnego wykształcenia i stałej pracy… Też mi przeciwniczka dla wyluzowanego konesera serów!

Chociaż Weronika Rosati jest ode mnie młodsza, bogatsza i ładniejsza tzn. zasługuje na zły los – biorę ją w obronę. A ty nie pozwól facetowi, który nie jest dżentelmenem - okrzyczeć swoich zbuków za wysublimowane danie: stuletnie jaskółcze jajka, rozkosz dla podniebień!
Bo jak uwierzysz w to – to twój facet ci wciśnie każdy kit.

Po drugie – nie współczuję Żuławskiemu, bo spotkało go tylko to, na co zasłużył.
Osoba gotowa przez dwa lata lżyć ex-partnera i jego rodzinę, ścigać go, byle zemścić się, odkuć, postawić na swoim, zabrylować lub pohandlować swoją tandetą – jest warta porzucenia.
Potwierdza to moje własne doświadczenie: drugi dziesiątek lat nęka mnie facet z diagnozą zespołu psychiatrów-biegłych sądowych: „osobowość charakteropatyczna”. Zdolny do zadawania niewspółmiernych cierpień w odwecie…. Nie wiadomo za co. Bo lekarz zeznał o nim tak: „ ma problem z rozróżnieniem granicy pomiędzy realną prawdą, a własną fikcją”.

PS. Portugalczyk Osculati już się nie zmieścił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Archiwum bloga