JAK ZAINWESTOWAĆ ZYCIE WE WŁAŚCIWEGO FACETA?

JAK BEZPIECZNIE ŻYĆ W MAŁŻEŃSTWIE?
JAK DYSKRETNIE I SKUTECZNIE KONTROLOWAĆ MĘŻA?
JAK ROZGNIEŚĆ KOCHANKĘ MĘŻA NICZYM PLUSKWĘ?

... w swoim blogu zastanawiam się głównie nad tymi sprawami. Jestem przeciwniczką rozwodów z byle powodu, żyję w szczęśliwym związku, chwalić Pana - na nic nie narzekam. Wszystko się ułożyło, po latach burz, problemów i beznadziei znalazłam spokój. Czego i Tobie życzę, kropka.

Blog Iwony L. Koniecznej, poświęcony zdradzie - oraz książce "Porady na zdrady; kurs detektywistyki dla żon i narzeczonych", napisanej z detektywem Marcinem Popowskim. Copyright c 2010 Iwona L. Konieczna. Wszystkie prawa zastrzeżone

czwartek, 18 marca 2010

DOKĄD EMANCYPACJO?

A teraz, problem który mnie od dawna gryzie.
Nie widzę, iżby młodsze kobiety potrafiły lepiej ustawić się w małżeństwie (już na wstępie) niż te starsze. Aby umiały lepiej kierować swoim życiem.
Gdy ich małżeństwa się sypią - to lądują tak samo twardo jak te starsze:
- nie są samodzielne finansowo;
- nie wierzą w siebie i swoje siły;
- są obciążone długami;
- i opieką nad dzieckiem, które
-... nie jest zabezpieczone materialnie przez ojca;
i tak dalej i tym podobne.

Gdybym miała pójść na całość, to młodsze lądują gorzej niż te starsze. (Pomijając tę różnicę, że młodsze mają wyższe szanse urządzić sobie życie od nowa we dwoje).
Dają się zrobić wredniej, a ich szczęście trwa krócej: mężczyźni mniej się z nimi liczą - i krócej; słabiej poczuwają się do zobowiązań.
Lądują twardziej, w gorszym stanie i dłużej się zbierają do kupy - a wychodzą bardziej potrzaskane.
Bo wiedzą, że może i powinno być inaczej, wiedzą że może i powinno być zdrowiej i piękniej. Zaś poprzednie generacje kobiet miały węższe obyczajowe horyzonty, a zarazem więcej cierpliwości do znoszenia mozołu i niesprawiedliwości - i.... jakby mniej ubolewały nad przegraną.

Panie młodsze są lepiej wykształcone, bardziej świadome siebie i swoich praw, bardziej samodzielne, a do tego otrzaskane w świecie, wychowanie w innej epoce - takiej, która kobietom dała więcej szans czy możliwości i wyborów.
A to wszystko potłuc o kant.
Są tak samo nieudolne i durne jak były te starsze podczas:
- wyboru męża (czytaj: inwestowania swojego życia we właściwego faceta);
- układania spraw majątkowych w małżeństwie (czytaj: należytego zabezpieczania swoich praw do małżeńskiego majątku dorobkowego oraz unikania skutków ryzykownych decyzji mężczyzny);
- planowania rodziny (czytaj: rozkładania obowiązków i kalkulowania ryzyka);
i tak dalej i tym podobne.

Przepraszam, to po co nam to. Ten kurs na równouprawnienie, na wyzwolenie i dojrze(wa)nie. I reszta kursów na całą resztę badziewia. Po cholerę. To kosztuje mnóstwo pracy i udręki, a efekty - odwrotne od spodziewanych.
Po co wiedzieć, czego należy się domagać od mężczyzny - po czym się tego nie domagać? - nie egzekwować? - nie pilnować swego?!
Po co nam cały ten hałas?

Może lepiej tylko leżeć i pachnieć... w haremie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Archiwum bloga