JAK ZAINWESTOWAĆ ZYCIE WE WŁAŚCIWEGO FACETA?

JAK BEZPIECZNIE ŻYĆ W MAŁŻEŃSTWIE?
JAK DYSKRETNIE I SKUTECZNIE KONTROLOWAĆ MĘŻA?
JAK ROZGNIEŚĆ KOCHANKĘ MĘŻA NICZYM PLUSKWĘ?

... w swoim blogu zastanawiam się głównie nad tymi sprawami. Jestem przeciwniczką rozwodów z byle powodu, żyję w szczęśliwym związku, chwalić Pana - na nic nie narzekam. Wszystko się ułożyło, po latach burz, problemów i beznadziei znalazłam spokój. Czego i Tobie życzę, kropka.

Blog Iwony L. Koniecznej, poświęcony zdradzie - oraz książce "Porady na zdrady; kurs detektywistyki dla żon i narzeczonych", napisanej z detektywem Marcinem Popowskim. Copyright c 2010 Iwona L. Konieczna. Wszystkie prawa zastrzeżone

sobota, 13 marca 2010

IBISZ! - CZEMU SIĘ DZIWISZ?

Świętujemy powrót kultu jednostki. Z wypowiedzi asystentki Krzysztofa Ibisza, panny Piosik (23), oficjalnej kandydatki na żonę nr 3, wynika, że najpiękniej jest pod Słońcem! Przy okazji wspomnijmy postać jego poprzedniej żony (medalowe miejsce numer 2). Anny Nowak-Ibisz, aktorki o duszy niewolnicy, którą sułtan wygruził z haremu.



Pożycie Krzysztofa Ibisza z Anna Nowak-Ibisz zakończyło się jego wyprowadzką do hotelu, jak wynika z doniesień "Pudelka (zwrotne hau, hau!) - bodaj tydzień po jej porodzie.
Jeżeli prawda: gratulacje dla samotnej matki. Wyciągnęła szczęśliwy los. Bo mało która ma na wstępie jasność co do swej nędznej kondycji... - i zwykle dłużej się szarpie w sidłach złudzeń. Łatwiej zaś o ucieczkę z paści katastrofalnego małżeństwa,ledwo zaczynają się zatrzaskiwać - niż, gdy już odetną dopływ krwi do kończyny. Wtedy trzeba odgryźć sobie jeden czy drugi członek, żeby uratować życie.

I gratulacje dla Ibisza za odwagę cywilną oraz dobór agenta PR. Gdyby tak każdy kapitan płonącego okrętu ratował najpierw swoją duszę i uciekał z pokładu, ledwo zabrzmi alarmowy dzwon!... Gdyby tak każdy wszystko oddawał bez walki!... Ach, gdyby... - to zapewne byłby wstyd mieszkać w domu z rodziną.
Wszyscy mieszkalibyśmy po kołchozowych hotelach, natomiast ojciec Kolbe miałby cztery pośmiertne "Złote Maliny".

***

To ważne, że związek Ibiszów posypał się w czas połogu: bo błyskawicznie potwierdza tę diagnozę, iż Krzysztoff to "męska sroka". I jednoznacznie potwierdza; nawet dr Haus nie popełniłby błędu. A jest tak dlatego, że narodziny potomka zmieniają relacje w rodzinie, raptownie. Co lepiej niż survival obnaża każdego niedorostka lub/i pajaca. Oraz - srokę.
W książce "Porady na zdrady" znajdziesz męską srokę na tzw. liście podpadalców czyli takich facetów, którzy zdradzili, zdradzą lub będą zdradzać na 100%.
Męska sroka jest organicznie niezdolna znieść detronizację oraz brak full serwisu. Męska sroka to istota egocentryczna do szpiku, zasklepiona we własnych potrzebach - także oko w oko z matką karmiącą pod czterdziestkę. A czuła jak kamerton: dość przez dwa dni nie drapać jej po piętach, żeby znalazła sobie lepszą drapaczkę.

Ale na to czasu żal - toż mowa o Krzysztoffie... "A czegóż chcieć od tego Wani? - wszak jego winy nie ma w tym.... Wszystkiemu winna tamta dwudziestoletnia pani - że poszedł za nią tak jak w dym!" Krzyż jemu na drogę - i komplet szminek. O wiele smutniejsza jest mentalność jego byłej żony.

Anna Nowak-Ibisz ze dwa lata temu udzieliła "Gali" tzw. szczerego wywiadu. Chciała tam się wykreować na ofiarę małżeństwa z nieodpowiedzialnym łachmytą, którego obdarowała nadludzką miłością. Ale wyszła na osóbkę w stylu "jaką mnie Pan Bóg stworzył, taką mnie Krzysztof Ibisz miał".
Ten wywiad był wówczas szeroko komentowany. Aż żal, że nie trafił do literatury medycznej jako nowy dowód na to, że mózg płodu odżywia się mózgiem matki, co powoduje mniej lub bardziej dyskretne (czasowe lub trwałe) upośledzenie funkcji płatów czołowych u kobiety.

Za kilka lat w podobnym tonie będzie zapewne wypłakiwać się mała Piosik, która dzisiaj gloryfikuje swą młodzieńczą miłość. Stąd warto odnotować, że należy ona do dziewcząt, które generują mity, aby w nich żyć - i łatwiej rozstaną się z rozumem niż własnym mitem.
Zeznania Anny Nowak-Ibisz emanują swoistą logiką, typową dla takich panien. Posłuchajcie tylko: "Zostawiam partnerowi dużo wolności. Nie kontroluję go. Nie potrafię tak robić, nie potrafię grać. W życiu oczywiście. (...) Obdarzam partnera totalnym zaufaniem. Nie sprawdzam go. Nie pytam mężczyzny, dlaczego wraca o drugiej w nocy do domu. Po prostu kładę się spać".

Już na tym etapie moja wątroba zaczęła się kręcić niczym dysk w kieszeni DVD po naciśnięciu na pilocie przycisku "play". Bo Anna Ibisz-Nowak nie widzi różnicy, między piciem wody w Szczawnicy, a zakopaniem wodogłowej czaszki w piwnicy. I jak takiej wyjaśnić, że jest również różnica pomiędzy totalnym zaufaniem, a samobójczym brakiem zainteresowania facetem oraz przyszłością swego związku?! Jak jej wyjaśnić, że normalna żona, w normalnym związku, dowiaduje się zawczasu, o której jej mąż wróci do domu?! Oraz że dowiaduje się ponad wątpliwość, dlaczego wrócił dopiero o drugiej, i skąd? - jeżeli jej nie uprzedził w porę lub zeznawał mętnie na temat takiego wypadu?...

W pewnych sytuacjach normalna żona nie ma prawa legnąć jak krowa na laurach. Bredzić o totalnym zaufaniu: o drugiej nad ranem, w zaawansowanej ciąży, w pustym łóżku, gdy mąż budzi zainteresowanie innych kobiet - i pracuje w TV, tzn. ma do nich łatwy dostęp!... To jakaś maligna... Urojona rzeczywistość...

Żona ma obowiązek usiłować nawiązać kontakt z mężem, który nie wraca bez zapowiedzi. A po jego powrocie po północy ma obowiązek urządzić mu piekło. To nie konwencja... To - dlatego, że facet dopuścił, by się denerwowała. Bo jeżeli oddany mąż na amen zapomina o żonie, to jest oczywiste, iż ma ciężkie kłopoty. W pracy. Na drodze. W rodzinie. Że coś się stało: jemu, jego matce albo kumplowi od serca. A żona w takiej sytuacji ma obowiązek udzielić mężowi pomocy lub wsparcia... Każda zaś inna jej reakcja trąci brakiem wyobraźni, egoizmem, oziębłością.
Alternatywa jest niemiła: mąż nie jest człowiekiem oddanym. Ma ciężarną żonę w poważaniu głębokim. Bawi się, najpewniej zdradza. W takim układzie żona, która o nic nie pyta - to nie jest żona, co przejawia totalne zaufanie. To osoba bierna i słaba, która się boi poznać prawdę. Ewentualnie kobieta, która przeczekuje romans męża - w nadziei, że to rozejdzie się po kościach.
Jednak czy taką postawę można ubierać w szatki cnoty o wymiarze heroicznym?! I dziwić się, że "totalne zaufanie" nie wypaliło?! Toż żaden totalitaryzm nie wypala. Ale zanim upadnie, kosztuje mnóstwo ofiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Archiwum bloga