JAK ZAINWESTOWAĆ ZYCIE WE WŁAŚCIWEGO FACETA?

JAK BEZPIECZNIE ŻYĆ W MAŁŻEŃSTWIE?
JAK DYSKRETNIE I SKUTECZNIE KONTROLOWAĆ MĘŻA?
JAK ROZGNIEŚĆ KOCHANKĘ MĘŻA NICZYM PLUSKWĘ?

... w swoim blogu zastanawiam się głównie nad tymi sprawami. Jestem przeciwniczką rozwodów z byle powodu, żyję w szczęśliwym związku, chwalić Pana - na nic nie narzekam. Wszystko się ułożyło, po latach burz, problemów i beznadziei znalazłam spokój. Czego i Tobie życzę, kropka.

Blog Iwony L. Koniecznej, poświęcony zdradzie - oraz książce "Porady na zdrady; kurs detektywistyki dla żon i narzeczonych", napisanej z detektywem Marcinem Popowskim. Copyright c 2010 Iwona L. Konieczna. Wszystkie prawa zastrzeżone

sobota, 13 marca 2010

ROZGNIEŚĆ KOCHANKĘ MĘŻA JAK PLUSKWĘ

Otrzymałam list od około trzydziestoletniej kobiety, singielki, która się pochwaliła, że rozbiła już trzy małżeństwa. A teraz "pracuje" nad czwartym. Ma wąską specjalizację: w każdym ze związków był niemowlak lub... dziecko w opakowaniu fabrycznym. Pani zapowiada "nie myślę jeszcze o stałym związku". Przed nią zatem cały świat - i wiele młodych, naiwnych, niedoświadczonych mężatek, które pragną ufać swoim mężom bardziej niż ustawa przewiduje. Dlatego warto poznać obserwacje tej pani na temat zdradzanych żon swoich kochanków. Bo z jej wynurzeń wynika, że niewiele trzeba, żeby uratować swoje małżeństwo: szczypta zdrowego rozsądku.


Koleżanka-kłusowniczka opisała mi różne (cytuję: "przygłupiaste") zachowania żon swoich kochanków. Po poprawkach ortograficznych, stylistycznych i redakcyjnych ten list wygląda mniej więcej tak

"Kobieto,
tobie się wydaje że coś wiesz, a żebyś wiedziała jakie te wszystkie żony są naiwne. Śmiech na sali buahahaha. Taki skrót po klockach: facet dostaje ode mnie smsa, dawno po północy, żona leży obok i pierwsza łapie za telefon, czyta sms-a, a potem daje sobie wcisnąć, że to jakaś pomyłka! A przecież facet ma mnie zapisaną w "kontaktach" i nie ma prawa się wykręcić, że mnie nie zna! Jak można być taką głupią!
Jaka to pomyłka! Do każdego faceta piszę esms-y, zwykle bardzo dużo i nieustannie i wymagam, żeby mi odpowiadali - potem oni mi opowiadają, jak na nich skóra cierpła, bo żona była o krok od odkrycia i... Nic. Żadna jakoś mnie nie odkrywała, chociaż miała na tacy, bo ja zawsze idę na ryzyko. O co tym wszystkim idiotkom chodzi, że potem się skarżą? Mnie się w głowie nie mieści, że można tak wszystko facetowi odpuszczać, oni tego nienawidzą i tych zon też. Czy one są całkiem normalne?"

Z listu wynika, że żadnej z czterech żon, które pani normalna w 100% ma na sumieniu - nie wpadło do głowy najprostsze rozwiązanie:
1. zadzwonić - nawet od razu, przy mężu - do osoby, która nadała tego esemesa.
Najlepiej: zadzwonić z telefonu męża.

2. sprawdzić - np. przez internet - do kogo należy ten telefon. Numer jest powieszony w kilku miejscach, także stronach towarzyskich i identyfikacja panienki nastąpiłaby w czasie 0,06 sekundy.

"Żadnej nie przyszło do łba sprawdzić faceta. Czy ich zupełnie nie obchodziło, co skarbulek robi poza domem wieczorem, dlaczego nie wraca do jedenastej? Mnie się to w głowie nie mieści. I tak samo wyjazdy na szkolenia. Jakie szkolenia, w dodatku w weekend, jak jest ładna pogoda - do atrakcyjnej miejscowości. My się opalamy albo walimy 24 h na dobę, a ona z dzieciakiem jedzie do mamusi, bo jej w domu smutno. A on nawet nie zadzwoni... Ani ona też, czego nie pojmuję, jakby mu nie chciała przeszkadzać w opalaniu. A może jest ślepa i głucha? Ja bym pojechała do niego, bo go przecież nie szkolą od rana do nocy.

A pieniądze i prezenty - dostawałam prezenty nawet za dwa tysiące od faceta, który zarabiał raptem 4 tysiące. Kobieto, czy to możliwe, żeby on ukrył to przed żona, jeżeli przez miesiąc wywalał na mnie więcej niż jego CAŁA pensja? I tak przez pół roku? To ona nie wie, ile on zarabia, nie wie, ile on ma, czy on może tyle dorobić na boku i ona się nie domyśla ile on może kasy trzaskać? Albo z czego ona żyje? O co tu chodzi? O udawanie? Ja się nie dziwię, ze to małżeństwo się rozpadło, to w ogóle nie było małżeństwo".


Najciekawsze na koniec.
Pani twierdzi, że oglądała zdjęcia żon, dzieci, że poznawała przyjaciół i zwiedzała mieszkania swoich kochanków - że ich życie stało przed nią otworem.
I, że jej zdaniem, ona oraz jej życie są zdecydowanie brzydsze i mniej atrakcyjne niż to małżeńskie życie, które tamci porzucali dla niej - to znaczy dla mirażu, który ona roztacza.
"Jakby żona chciała, to by mnie rozgniotła jednym palcem jak tę pluskwę, a przecież ja żyję a ona jest zdechła".

***
Moja droga, koniec udawania: albo ona albo ty.

Radzę się zdecydować szybko - i rozgnieść kochankę męża jak tę pluskwę - zanim ona zrobi krzywdę Twojemu dziecku i Tobie. Niekiedy wprawdzie trzeba też przy okazji rozgnieść i męża, ale cóż.
Jak walec rusza, to już wszystko równa. Sam się prosił (mąż a nie walec!). Instrukcję obsługi walca znajdziesz w naszej książce "Porady na zdrady".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Archiwum bloga