MATKA BOSKA I KOŻUCHOWSKA

Kilka słów o Małgorzacie Kożuchowskiej. Ostatnio wzięła udział w czacie fanów serialu "M jak miłość", zorganizowanym podczas programu "Dzień Dobry TVN". "Czy zastanawiała się pani, jak postąpiłaby na miejscu Hanki, gdyby znalazła się w podobnej sytuacji... Chodzi mi o zdradę..." - zapytała fanka aktorki, zmartwiona perypetiami Hanki Mostowiak, która padła ofiarą zdrady. Odpowiedź Kożuchowskiej (w cywilu: żony telewizyjnego dziennikarza Bartka Wróblewskiego), obaliła mnie na plecy. "Staram się zbyt często o tym jednak nie myśleć, żeby nie wywoływać wilka z lasu...".


Imponujące! Kożuchowska znalazła remedium na wszystkie bóle świata. Nobla jej dać!
Wystarczy nie myśleć o ciąży nastolatek, a nie zajdzie żadna 15-latka, wystarczy nie myśleć o Holokauście a w Bełżcu odżyje sztetl - i wystarczy przejść lobotomię, żeby planeta Ziemia zamieniła się w oazę szczęścia.

Szkoda, ale Ziemia to nie miejsce dla naiwnych. Bo kobieta, która
1. wychodzi za mąż;
2. za atrakcyjnego faceta;
3. młodszego o 9 lat,
4. wykonującego pracę, w której się roi od urodziwych kobiet;
5. wiele pracującego poza domem;
6. w środowisku tolerancyjnym obyczajowo;
7. zarabiającego mniej od żony;
8. po dwóch latach małżeństwa,
- ma osiem powodów, dla których powinna mieć z góry opracowaną strategię na wypadek zdrady męża. I z tych ośmiu powodów nie powinna uprawiać strusiej polityki. Co najmniej z tych ośmiu, gdyż gdybym się zaparła, to wyliczyłabym więcej przyczyn, dla których nie jest wskazane chowanie głowy piasek (oraz wystawianie bezbronnej dupy na kopa).

Minister zdrowia powinien kazać oblepić szminki banderolą o treści "Chowanie głowy w piasek wiedzie do wielu groźnych powikłań i urazów".

Filozofia życiowa Małgorzaty Kożuchowskiej to filozofia leni i głupców (Seksistowskim nawiasem: ciekawe, że rzeczowniki "leń" oraz "głupiec" nie mają formy żeńskiej:-). Zaś każdej pani, która uważa, iż wystarczy nie myśleć o problemie, aby on znikł lub nie zaistniał - polecam zawierzenie siebie Matce Boskiej.

Zawierzenie całkiem na serio, bez ironicznych podtekstów. Bezgraniczne i bezapelacyjne, z sercem i kopytami. Bo przecież takiej pani potrzeba boskiego cudu i maksymalnego miłosierdzia Opatrzności, żeby nie rysowała rogami sufitu.



P.S. W zaistniałej sytuacji Kożuchowska ma tylko jedną szansę... Podpisać kontrakt na reklamowanie tynków Knaufa.