JAK ZAINWESTOWAĆ ZYCIE WE WŁAŚCIWEGO FACETA?

JAK BEZPIECZNIE ŻYĆ W MAŁŻEŃSTWIE?
JAK DYSKRETNIE I SKUTECZNIE KONTROLOWAĆ MĘŻA?
JAK ROZGNIEŚĆ KOCHANKĘ MĘŻA NICZYM PLUSKWĘ?

... w swoim blogu zastanawiam się głównie nad tymi sprawami. Jestem przeciwniczką rozwodów z byle powodu, żyję w szczęśliwym związku, chwalić Pana - na nic nie narzekam. Wszystko się ułożyło, po latach burz, problemów i beznadziei znalazłam spokój. Czego i Tobie życzę, kropka.

Blog Iwony L. Koniecznej, poświęcony zdradzie - oraz książce "Porady na zdrady; kurs detektywistyki dla żon i narzeczonych", napisanej z detektywem Marcinem Popowskim. Copyright c 2010 Iwona L. Konieczna. Wszystkie prawa zastrzeżone

wtorek, 16 marca 2010

EX-ŻONY SĄ ZŁOŚLIWE (W PRZECIWIEŃSTWIE DO ELEKTROWNI)

O alimentach mam potąd. Ale to nie jest poboczny temat. Mogą urosnąć do problemu, jako następstwo zdrady. Lub jej sygnał. (Np. u takiego faceta, który wcale nie odchodzi z domu - i odejść nie zamierza, albowiem uszczęśliwia go posiadanie żony i kochanki, które na zmiany skaczą koło niego, nawzajem o sobie nie wiedząc). Nieraz kwestia utrzymania domu, dzieci paruje z mózgu faceta, zostawiając rozległy krater w substancji szarej. Zjawisko potrafią wyjaśnić antropolodzy oraz seksuolodzy, ale ja nie. Poza tym, naukowym wyjaśnieniem nie nakarmi się dziecka. Dzieci nie termity, nie żrą celulozy.

***



Kulturalny dżentelmen, Robert Sz., " który osobiście nie cierpi tego problemu, ale zna wiele dziwnych historii o kobietach i trochę współczuje byłym mężom" - cierpliwie wyjaśnił mi listownie, że jestem uprzejma być w błędzie.
Że upraszczam. Stosuję tanią demagogię. Nie rozumiem!... Że jestem nieobiektywna - i niesprawiedliwa - w rozważaniach o
- chłopakach, którzy nie płacą;
- państwie, któremu programowo zwisają nieletni - a które systemowo dyskryminuje obywatelki.

Zarzucił, iż "zapewne przez niedopatrzenie" nie wzięłam pod uwagę, że:
1. "jest kryzys i trudno o pracę" ("zwłaszcza na prowincji");
2. "ojcowie przecież muszą za coś żyć i płacić rachunki";
3. "nie można generalizować" (w szczególności: "osobistych zatargów z ojcem swojego dziecka ani pretensji do świata");
4. "zawsze jest opieka społeczna".

AKUKU! AKUKU! AKUKU!

***

Wziąwszy "logiczne argumenty" mojego korespondenta za dobrą monetę - i konsekwentnie przyjąwszy logikę jego rozumowania - można narysować taki piękny obraz świata:

1. matek nie alimentowanych dzieci wcale nie dotyczy kryzys gospodarczy - i im łatwo o pracę (zwłaszcza, gdy te dzieci są małe i chorowite - albo kiedy ich jest dużo, prawda? - szczególnie daje się ten trend odczuć na prowincji);

2. matki - w przeciwieństwie do ojców - nie muszą mieć za co żyć. Poza tym one mogą bezkarnie nie płacić swoich rachunków.
Im nikt nic nie zrobi - w szczególności nie odłączy prądu i telefonu, nie zablokuje konta w banku.

3. to naprawdę niepoczciwe z mojej strony, a nawet i wredne, że generalizuję swoje pretensje, ponieważ jestem jedyną matką w Polsce, której wraz z dzieckiem cały system prawny pokazał wała.

Natomiast przechodząc do sytuacji prywatnej, ojca swego dziecka powinnam przeprosić. Bezsporne. Przecież to ja, a nie on urodziłam dziecko niepełnosprawne, wymagające szczególnych zabiegów, więc zupełnie słuszne że utrzymuję je sobie sama!

Państwu polskiemu nie powinnam mieć za złe, że patrzy obojętnie na kłopoty jednej obywatelki i jednego dziecka z wadą - możliwą do całkowitej rehabilitacji, bo jest to państwo dalekowzroczne. A moje pretensje są śmieszne.
To państwo doskonale wie, że jeżeli teraz, w dzieciństwie, odmówi choremu dziecku obrony jego interesów - wskutek czego ja, z braku funduszy, nie stworzę mu warunków do trwałego wyrównania deficytów - to oczywiście, że ono w swoje 18. urodziny samoistnie zamieni się w zdrowego obywatela, który nigdy i niczego nie będzie od państwa potrzebował.
Bo przecież gdyby państwo zaryzykowało swój autorytet w obronie interesów dziecka tj. w tym głupim celu, żebym otrzymywała alimenty od człowieka, który celowo się od nich miga... I gdybym za te pieniądze dziecko wyleczyła, to - logiczne że ono potem wyrośnie na ciężar dla tego państwa, osobę niesamodzielną, zmuszoną żyć z zasiłków.

4. no i jak najbardziej: tak, pewnie, jest opieka społeczna: ale dlaczego to matki mają łykać poniżenie, a nie ojcowie? - lub obie płci na zmianę?

***

Tak, ma rację pan Robert Sz., który broni sprawy śmierdzącej, chociaż (jeszcze) "nie zna (jej) z autopsji". Rację najświętszą..., a nawet przenajświętszą, jak każda racja silniejszego.

To racja, że "nigdzie nie zostało napisane" - wprost, że to akurat kobietom i dzieciom ojczyzna dokopie. Sprytna sztuczka magiczka, jak to nazywa moje dziecko. Bo czy ojczyzna musi się wygłupiać i demonstrować siłę, jeżeli może bez ostentacji ukręcić bat na słabszych? Czy ojczyzna musi dowodzić, że jest tylko ojczyzną - bez elementów macierzy?
Seksistowskie prawo ma więc pozory obiektywnego i uczciwego: bezpłciowego. Ale przecież ustawodawca z góry wie np. ze statystyk, kto straci na uchwalanym rozwiązaniu. Wie on także post factum, czy założenia się sprawdziły - gdy uchwala kolejne "bezpłciowe" rozwiązanie.
Nie jest zaskoczeniem dla dobrego ustawodawcy, że realna pozycja płci, słusznie nazywanej słabszą, jest gorsza - zaś prawo, które on uchwala - utrwala tę nierówność. O to mu zresztą chodzi! - a mój wniosek jest słuszny, ponieważ praktyka od lat ilustruje (milcząco założoną) tezę ustawodawcy, że jest lepiej, gdy to matka z dzieckiem (a nie facet) - ma kłopoty z samodzielnym utrzymaniem.
Potem ona ma mniej energii, żeby ścigać chłopa o te alimenty - i kilka instytucji ma większy spokój, bo pani daje sobie siana... Albo jest kolejna baba "oszalała z nienawiści", której "skargi i doniesienia nie mają uzasadnienia", więc łatwo je umorzyć... Bo o co ten pawi krzyk, że jej telefon odłączyli! Przecież dalej se może do faceta do domu albo na komórę dzwonić z automatu, żeby się upomnieć o tę parę groszy!
W rynnę może stukać "z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku"...
Ale te 80 złotych opłaty za ponowne przyłączenie prądu, to oczywiście powinna już ponieść z własnej kieszeni... Bo to ona dopuściła do zaległości w elektrowni, nieodpowiedzialna baba! A poza tym karne odsetki za spóźnienie z alimentami o trzy miesiące to jest mniej niż 80 złotych, więc jej roszczenia pod adresem tatusia są bezzasadne.
Jak się czuje pokrzywdzona, to se może na drodze cywilnej ubiegać się o odszkodowanie.

Aha, jaki to argument - fakt, że on zawsze ma na papierosy (proszę, Wysoki Sądzie, nawet teraz ściska otwartą paczkę Marlboro w rączce, bo niedługo będzie przerwa), a nie ma na alimenty - przez co ona jest narażona na niewypłacalność w elektrowni?!

Ja akurat, panie Robercie, też znam wiele dziwnych historii i trochę współczuję niektórym byłym żonom. Bo nasz system jest skonstruowany, aby łykać bez namysłu tę interpretację, że kobieta - jak to była żona - jest złośliwa, gdy domaga się pieniędzy od bezrobotnego...
W przeciwieństwie do elektrowni, która tak samo żąda pieniędzy od bezrobotnego - to nie jest przecież nic osobistego, a tym bardziej złośliwego, że się elektrownia domaga kasy.

***

Tak, to prawda.
Przedawnienie zobowiązań alimentacyjnych po trzech latach - swoista amnestia alimentacyjna - nie stanowi premii dla jaj. To naprawdę słuszne, że długi ojców wobec dzieci dostępują anulowania... W państwie kapitalistycznym, w którym wszyscy grają w Multilotka - a niektórzy się dorabiają dopiero po latach - jest to logiczne do bólu, że jak facet nie ma teraz - to i za trzy lata nie będzie miał.
To słuszne, że to cichutkie, automatyczne odjęcie ojcu ciężarów nie jest powiązane z żadną ulgą prawną dla dziecka na przyszłość - oczywiście o ile oszalała baba nie zacznie z tą sprawą latać po sądach. W związku z tym nawet ci, którzy przepili swoje życie i na stare lata są w nędzy - mogą się potem zwrotnie domagać alimentacji od dzieci.
(Jak będą sprytne, to im też się przedawni dług wobec tatusia).

O tak, tak.

***

Tak, panie Robercie, kobiety też zalegają z alimentami.
Jak najbardziej - w Polsce, zaokrąglając do góry, na 10 alimenciarzy jest jedna czarna owca - bo reszta to barany.
Gdy spojrzeć na długość okresu zalegania z alimentami wobec dzieci przez matki i ojców - ojcowie dzierżą rekord: oni nie płacą dziesiątki lat, kobiety maja paromiesięczne przerwy.
Ale bezdyskusyjnie "problem nieodpowiedzialności dotyczy obu płci po równo".


***
***

Nie warto dopuścić do zdrady męża - a tym bardziej jej tolerować. Trzeba się też kierować filozofią ostrożnego życia, którą z detektywem Marcinem Popowskim wyłożyliśmy w książce "Porady na zdrady".
Naprawdę, musisz poznać zagrożenia..., nawet jeżeli (sądzisz że) one ciebie nie dotyczą - i ZANIM EWENTUALNIE zaczną cię dotyczyć. Bo bez tej wiedzy nie zdołasz dzisiaj, na wszelki wypadek, należycie zabezpieczyć interesów swoich oraz dzieci.

Wskutek rozpadu małżeństwa twoje życie we wszystkich zakresach i na cały regulator zacznie regulować prawo dżungli, dla zmyły nazwane Kodeksem Rodzinnym i Opiekuńczym albo Kodeksem Postępowania Cywilnego. Wtedy zaś może być za późno na realną obronę interesów rodziny (czyli ciebie z dziećmi) - bo cały aparat państwowy, z gębą pełną morałów o prawach dziecka i równości płci - w sensie praktycznym stanie murem za niewypłacalnym tatusiem.

Matka-Polka, której małżeństwo i tak kiepsko się opłaca, jeszcze więcej traci na rozwodzie.


Choćby mnie egzorcyzmował chór bezinteresownych wujów i wujenek oraz adwokatów diabła - nie zmienię zdania.
Żyjemy w państwie załganego prawa. W którym kobieta (a już matka) jest lewa. To obywatelka gorszej rasy niż mężczyzna - no a ich dziecko, to w ogóle nie obywatel - ani projekt na obywatela: to jakiś kundel, mieszaniec.
Mężczyźnie więc, co naturalne w tej sytuacji, przysługuje szersza i lepsza ochrona jego interesów. Zasługuje on na więcej zrozumienia dla swych trudności; na lepsze oraz stabilniejsze warunki bytu niż podludzie oraz mieszańce.
I wara wam suki ze szczeniakami od przywilejów pana!

***

Save and exit!
(.... czyli - jak to wyczytałam na czyimś blogu - gdy znów go namierzę, to podam nick blogera - "zapisz i zdechnij!")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Archiwum bloga